Barszcz Sosnowskiego jest rośliną, przed którą ostatnimi czasy drżą praktycznie wszyscy, lubiący odpoczynek na świeżym powietrzu. Ta niezwykła roślina przybyła do Polski w latach 50. XX wieku i od tamtego czasu rozmnaża się jako gatunek niezwykle agresywny oraz inwazyjny. Niegdyś stosowana w uprawie, dziś jest prawnie zakazana oraz w specjalny sposób tępiona. Nie chodzi jednak tylko o zagrożenie, które niesie dla środowiska – przede wszystkim zagraża ona ludziom, którzy po kontakcie z nią mogą zapaść na poważne choroby. Choć śmiertelne zagrożenie barszczem Sosnowskiego jest raczej rzadkie i rozdmuchiwane przez media, to dobrze wiedzieć, co grozi nam ze strony rośliny oraz kto jest najbardziej narażony na jej niechlubne działanie.
Dlaczego barszcz jest groźny?
Roślina sama w sobie, aby wytworzyć takie cechy, które pozwolą jej na rozmnażanie w obcym środowisku, musiała być odpowiednio agresywna. To sprawiło, że dziś barszcz Sosnowskiego jest toksyczny dla żywych organizmów – i nie chodzi tutaj tylko o ludzi, na których skupiają się doniesienia prasowe, ale również o zwierzęta domowe i dzikie, również narażone na kontakt z rośliną.
Barszcz Sosnowskiego posiada niewielkie włoski na łodydze oraz liściach. Na włoskach tych gromadzą się charakterystyczne olejki eteryczne, które nie tylko mają bardzo silny zapach, ale również posiadają w swoim składzie związki kumarynowe. W ich skład wchodzą substancje, które powodują reakcję światłoczułą – mają działanie fotouczulające, czyli aktywują się w kontakcie z promieniami słonecznymi. To właśnie sprawia, że kontakt z barszczem jest tak niebezpieczny – roślina może zaatakować całkiem niepostrzeżenie, a przez brak reakcji występującej natychmiastowo człowiek nie jest w stanie odpowiednio zareagować.
Jak duże jest zagrożenie barszczem Sosnowskiego?
Barszcz Sosnowskiego jest rośliną dość charakterystyczną, dlatego uważny człowiek jest w stanie go rozpoznać, albo przynajmniej stwierdzić, czy jest on niebezpiecznym okazem, czy może został pomylony z leczniczym arcydzięglem litworem, będącym w Polsce pod ochroną.
Problem polega jednak na tym, że barszczu Sosnowskiego wcale nie trzeba dotykać – w wilgotne, wietrzne dni, olejki przenoszą się nawet na kilka metrów. Ich osiadanie na skórze może spowodować powstanie bąbli nawet w kilka godzin po kontakcie w otoczeniem rośliny. Z tego powodu, w razie wystąpienia jakichkolwiek objawów, bardzo istotne jest szybkie działanie.
Objawy poparzenia barszczem Sosnowskiego
Prócz objawów oparzenia, barszcz Sosnowskiego powoduje m.in. zawroty głowy, zapalenie spojówek, nudności i wymioty, a nawet zaburzenia oddychania u osób starszych, dzieci czy chorych na astmę i inne choroby układu oddechowego. Co więcej, barszcz Sosnowskiego jest szczególnie niebezpieczny dla alergików, jeśli wystąpi reakcja uczuleniowa – może dojść do wstrząsu anafilaktycznego. Kobiety ciężarne powinny być bardzo ostrożne, jako że badania wskazują, że olejki eteryczne barszczu posiadają substancje rakotwórcze, ale i mogące powodować wady rozwojowe u płodu.
Barszcz Sosnowskiego nie jest groźny, ale jedynie po opadach deszczu. Trzeba więc uważać i takie miejsca można penetrować tylko wtedy, gdy jest tuż po opadach i na liściach nie ma olejków eterycznych, które są największym złem tego dziadostwa.
Najgorsze jest to, jak się przebywa przy barszczu Sosnowskiego dłuższy czas. Wtedy objawy są koszmarne i szybko się rozwijają. Lepiej więc odpuścić sobie leczenie domowymi sposobami, bo najlepsze będzie poproszenie o pomoc doświadczonego dermatologa. Mnie z choroby wyciągnął doktor Igor Michajłowski z Clinica Dermatologica w Gdańsku. Bez skrępowania można go reklamować – to naprawdę dobry fachowiec.